Zachował się ułożony jako pocieszenie dla Liwii poemacik, być może dzieło Owidiusza. By ukoić jej ból, wznoszono posągi i przyznano jej przywilej przysługujące matkom trojga dzieci, choć pozostało przy życiu tylko jedno. Wzięła do swego domu wdowę po Druzusie, Antonię, oraz ich dzieci, dwóch synów i córkę. Szczególnie długo miał 2-letni wtedy chłopczyk, późniejszy cesarz Klaudiusz. Nie znosiła go. Rozmawiała z nim tylko wyjątkowo, upominała go zawsze ostro, i to w krótkich listach lub przez osoby pośrednie. Przyczyną było chyba to, że chłopiec jąkał się i lekko powłóczył nogą, potem zaś okazywał dziwne zainteresowania - historią. Nie wypadało przecież członkowi cesarskiej rodziny tak się prezentować i takie mieć upodobania intelektualne.

Kiedy w 2 roku p.n.e. cesarz skazał na wygnanie na wysepkę Pandaterię jedyną córkę Julię, jej były mąż Tyberiusz, choć sam przebywał na dobrowolnym jakby wygnaniu na wyspie Rodos, usiłował wstawić się za nią. Ściągnął na siebie gniew Augusta. Z trudem tylko Liwia uzyskała u obrażonego cesarza tyle, że Tyberiusza mianowano formalnie i dla pozoru legatem, czyli wysłannikiem władcy.
Jej plany co do przyszłości rodziny legły w gruzach. Druzus nie żył, Tyberiusz był wygnańcem, spadkobiercami Augusta mieli zostać synowie Julii i Agrypy.

Lecz oto los - czy tylko los? - znowu doprowadził do całkowitej zmiany sytuacji.
W roku 2 n.e. zmarł w Marsylii podróżując po Hiszpanii 19-letni Lucjusz Cezar, a w 2 lata później odszedł ze świata na wschodzie jego starszy brat Gajusz mając lat 24. Ich przedwczesna śmierć była wielką tragedią dla cesarza Augusta, który w ten sposób stracił dwóch ukochanych wnuków. Ostatni pozostały przy życiu jego wnuk, Agrypa Postumus, czyli Pogrobowiec, bardzo jeszcze młody, odznaczał się raczej siłą fizyczną niż rozumem.

Trudno się dziwić, że powszechnie, choć oczywiście tylko po cichu, właśnie Liwię oskarżano o podstępne usunięcie dwóch młodzieńców, stojących na przeszkodzie do tronu dla jej jedynego syna Tyberiusza. A ten powrócił do Rzymu z wyspy Rodos właśnie w roku 2 n.e., czyli w roku śmierci Lucjusza Cezara.

Starzejący się i coraz słabszy August musiał mieć młodszego współwładcę i przyszłego następcę. Wahał się długo, kogo wybrać: Tyberiusza, którego nie lubił, czy też Germanika, syna zmarłego przed kilkunastoma latami Druzusa. Za Tyberiuszem przemawiał jego dojrzały wiek, miał bowiem już ponad 40 lat, za Germanikiem pamięć o ojcu i sympatia, jaką sobie ogólnie zjednywał. Przeważały nalegania i zabiegi Liwii, opowiadającej się za Tyberiuszem. Ostatecznie znaleziono wyjście kompromisowe. W czerwcu 4 roku n.e. August adoptował Tyberiusza, ten zaś Germanika. Tak więc spełniły się pragnienia Liwii jako matki: jej rodzony syn i wnuk zostali faktycznie wyznaczeni na spadkobierców władzy najwyższej.
Pozostał wszakże jeszcze jeden wnuk Augusta, Agrypa Postumus, zaledwie o trzy lata młodszy od Germanika. On również został w roku 4 adoptowany przez Augusta, nie dano mu jednak żadnych godności. Zresztą on sam chyba nie zabiegał o to, oddany głównie sportom i wędkowaniu. Był wszakże tak nieroztropny, że ośmielał się narzekać na Liwię jako macochę, od dziadka zaś, Augusta, domagał się zwrotu majątku, jaki odziedziczył po ojcu Agrypie. I stało się tak, że w 6 roku adopcję cofnięto, a młodzieńca cofnięto z Rzymu, a młodzieńca usunięto z Rzymu do dzisiejszego Sorrento. W roku następnym został osadzony na małej wyspie Planazji, niedaleko Korsyki. Nikt nie wątpił, że o jego losie zadecydowała Liwia, która, jak mówiono, całkowicie zawładnęła starym i opadającym z sił cesarzem. Podobno jednak August przynajmniej raz w całkowitej tajemnicy przed Liwią odwiedził Agrypę na Planazji, podobno doszło wtedy do długiej rozmowy, do łez, uścisków. Podobno.

Śmierć Augusta
W lecie 14 roku cesarz opuścił Rzym. Był na Capri i w Neapolu. W sierpniu, już bardzo słaby, zatrzymał się w kampańskim mieście Nola. Liwia natychmiast posłała po Tyberiusza. W dniu 19 tegoż miesiąca zmarł w pełni świadomości i spokojnie, bez cierpień. Przeżył 73 lata. W ostatniej chwili zapytał obecnych, czy dobrze odegrał komedię życia, i zażartował powtarzając słowa, jakie aktorzy wypowiadali pod koniec przedstawienia: A ponieważ graliśmy pięknie, dajcie oklaski i odprowadzajcie nas wszyscy z weselem! I zwracając się tylko do Liwii rzekł, rzekł: Żyj i pamiętaj o naszym małżeństwie. Żegnaj.

Opowiadano jednak również, że w rzeczywistości wszystko odbyło się nieco inaczej. Dom, w którym umierał cesarz, Liwia kazała otoczyć gęstymi strażami, przekazywano wiadomości, że August czuje się lepiej, choć w istocie już nie żył. Oznajmiono o jego śmierci dopiero wtedy, gdy do Natoli przybył Tyberiusz. A równocześnie popłynął na Palanazję okręt z rozkazem zgładzenia Agrypy Postumusa. Kto wydał ów rozkaz? Tyberiusz był podobno zdumiony, gdy oficer zameldował mu, że rozkaz wykonano. A więc...

Zwłoki zmarłego cesarza uroczyście przewieziono do stolicy. Podczas posiedzenia senatu uroczyście odczytano jego testament, przechowywany przez westalki. Swymi głównymi spadkobiercami August czynił Tyberiusza w dwóch trzecich i Liwię w jednej trzeciej. Równocześnie została ona przyjęta do rodu i uzyskała nazwisko męża, zwała się więc odtąd oficjalnie Julia Augusta. Zwłoki spalono na Polu Marsowym, a kości i prochy zebrała i złożyła w grobowcu Liwia. Kiedy już wszyscy się rozeszli, pozostałą jeszcze wraz z najprzedniejszymi senatorami.

17 września August uchwałą senatu został zaliczony w poczet bogów, a Liwię ustanowiono jego kapłanką. Ze swej strony wynagrodziła ona milionem sesterców senatora, który złożył uroczystą przysięgę, że na własne oczy widział Augusta żywcem wstępującego do nieba jak niegdyś Romulus.

Liwia i Tyberiusz
Senatorowie początkowo prześcigali się w proponowaniu coraz to świetniejszych tytułów i honorów dla Liwii. I tak postulowano, by październik nosił nazwę Livius, poprzednie zaś Tiberius i Augustus. Tylko ta ostatnia nazwa została przyjęta i utrzymała się w wielu językach do dziś. Potok pochlebczych pomysłów jeszcze by przybierał na sile, gdyby wreszcie nie położył tamy sam Tyberiusz. Napomniał dostojnych senatorów po ojcowsku, że należy miarkować zaszczyty przyznawane kobietom.

Kasjusz Dion tak charakteryzuje postępowanie Liwii w pierwszym okresie po śmierci męża:
Cesarz poprosił ją, by czyniła to wszystko, co czynić jej wypada. Było to delikatne napomnienie przed jawnym wkraczaniem w sprawy publiczne. A duma jej i chęć znaczenia objawiały się w sposób bardzo widoczny, jak u żadnej dotychczas kobiety w dziejach Rzymu. Przyjmowała w swym domu senatorów i osoby prywatne, a zawsze odnotowywano to w publicznych dokumentach. Pisma Tyberiusza miały przez pewien czas także jej imię w tytulaturze, listy zaś oficjalne wysyłano do obojga. Wprawdzie nigdy nie ośmieliła się stanąć przed senatem, pojawić się w obozach wojskowych i na zgromadzeniach ludu, zachowywała się jednak tak, jakby to ona była władczynią. Za życia Augusta cieszyła się ogromnymi wpływami i głosiła, że to ona uczyniła Tyberiusza cesarzem. Toteż nie wystarczyło jej rządzenie wespół z nim, chciała mieć pierwszeństwo. Powstawały więc różne niezwykłe propozycje dotyczące jej osoby.

1 2 3 4