Żony Klaudiusza Trzecią żoną Klaudiusza była jego kuzynka Waleria Mesalina. Oboje mieli wśród swych przodków Oktawię, siostrę cesarza Augusta. Klaudiuszowi była ona babką, Mesalinie prababką; należeli więc do dwóch różnych pokoleń. W 39 roku, gdy odbył się ślub, Klaudiusz liczył sobie 48 lat, ona zaś najwyżej 15. Różnica wieku była więc ogromna, nawet jak na starożytne obyczaje, kiedy dziewczęta z reguły wychodziły za mąż wcześnie i za panów znacznie starszych od siebie. Urodziła najpierw Oktawię, przyszłą żonę i ofiarę Nerona. W 41 roku, gdy Klaudiusz był już cesarzem, Mesalina powiła syna - Germanika. W 43 roku, kiedy zdobyto Brytanię, zmieniono jego imię na Britannicus, Brytanik. I on też w przyszłości musiał umrzeć z woli Nerona. Krążyły legendy o Mesalinie, o jej temperamencie i nienasyconym głodzie seksualnym. Faktem jest, że miała całe zastępy jawnych kochanków z najwyższych sfer arystokracji. To może by jakoś przebolano, ale jej nie wystarczały orgie pałacowe. Cesarzowa wymykała się nocami z Palatynu i regularnie odwiedzała dom publiczny, gdzie rzetelnie pracowała pod imieniem Likiski. Podobno urządziła kiedyś zawody "na wytrzymałość" z najbardziej renomowaną koleżanką i zwyciężyła. Mesalina posunęła się wreszcie w swej bezczelności tak daleko, że jesienią 48 roku formalnie poślubiła młodego senatora Gajusza Syliusza. Był to już fakt polityczny, groźny także dla wyzwoleńców, Narcyz więc zdecydował się otworzyć oczy Klaudiuszowi, przebywającego wtedy w Ostii. W tym właśnie dniu Mesalina i jej goście święcili w Rzymie październikowe gody Bachusa i winobranie. Jeden z uczestników zabawy wspiął się na wysokie drzewo, a gdy wśród śmiechów pytano go z dołu, co stamtąd widzi, krzyczał: "Burza, burza nadciąga od Ostii!" I nadciągała rzeczywiście. Cesarz stanął w koszarach pretorianów, gdzie natychmiast doprowadzono wszystkich kochanków wiarołomnej z Syliuszem na czele. Po krótkim przesłuchaniu dawali kolejno głowy pod topór. Sama Mesalina jeszcze próbowała dotrzeć do męża, ale Narcyz nie dopuścił ani jej, ani najstarszej westalki. wieczorem dnia następnego Klaudiusz zapytał, gdzie jest "nieszczęsna" (użył właśnie tego słowa - misera); niech się zjawi nazajutrz i przedstawi swą sprawę! Czy to dowód słabości cesarza? Niekoniecznie. Dotychczas rzecz miała charakter polityczny, istniały bowiem podejrzenia, że przygotowywano zamach stanu, aby osadzić na tronie "męża" Mesaliny, Syliusza. Skoro wszakże spisek wykryto i rozgromiono, pozostała tylko sprawa osobista i tu Klaudiusz mógł pozwolić sobie na wspaniałość wobec matki dwojga jego dzieci. Lecz Narcyz bał się tego śmiertelnie. Natychmiast więc wybiegł z komnaty i polecił oficerowi służbowemu, by wykonał wyrok na Mesalinie bezzwłocznie. Ona zaś przebywała w swych rajskich ogrodach, które zdobyła przez śmierć Azjatyka. Płakała i rozpaczała, ale czepiała się też złudnej nadziei, a nawet chwilami wybuchała gniewem. Matka, Domicja Lepida, która nie widywała się z Mesaliną przez całe lata i potępiała tryb życia córki, obecnie towarzyszyła jej wiernie. Prosiła, by nie czekała na przybycie kata, bo minęło już wszystko, jedyne zaś co może uczynić, to godnie umrzeć. Nagle rozległo się mocne stukanie do zaryglowanej bramy. Nikt nie ośmielił się otworzyć, żołnierze więc wdarli się siłą. Oficer milcząc stanął przy kobietach, za to towarzyszący mu sługa Narcyza nie szczędził wyzwisk. Mesalina wzięła sztylet, ale ręka jej drżała, nie miała siły wbić sobie ostrza w pierś lub w szyję. Pomógł jej zniecierpliwiony oficer mocnym pchnięciem. Klaudiusz pozornie zachował całkowitą obojętność na wieść o śmierci żony. Jak jednak odgadnąć, co czuł w głębi serca? I czy owa niby obojętność, którą tylu miało mu za złe, nie była jedyną reakcją godną mężczyzny i cesarza? Jakże bowiem inaczej miałby się zachować? Żałować wiarołomnej? Rozpaczać nad śmiercią wyuzdanej rozpustnicy? A może poniewierać jej pamięcią? Jednakże wciąż o niej myślał, wciąż ją przywoływał. I chyba właśnie tym, a nie jakimś dziwacznym roztargnieniem należy tłumaczyć zdumiewające pytanie, z jakim zwrócił się któregoś dnia do służby, kiedy podawano do stołu: "Czemu pani nie przychodzi?" |