Żony Klaudiusza
Nie miał nigdy szczęścia do kobiet, choć do wczesnej młodości łatwo ulegał ich wpływom; a może właśnie dlatego? Po raz pierwszy zaręczył się w wieku prawie 20 lat, lecz wnet zerwał z dziewczyną, jej bowiem rodzice narazili się czymś cesarzowi Augustowi. Wybrał sobie nową narzeczoną, ale zmarła ona dokładnie w dniu ślubu. W kilka lat później, już za panowania Tyberiusza, pojął Plaucję Urgulanillę - na pewno nie z miłości, lecz z wyrachowania, albowiem matka wybranki była przyjaciółką Liwii, wdowy po Auguście, kobiety wciąż bardzo wpływowej. Miał z Urgulanillą dwoje dzieci, Druzusa i Klaudię. Chłopiec, zaręczony z córeczką Sejana, wszechmocnego prefekta pretorianów zmarł tragicznie w pompejańskiej willi: gruszka, którą dla zabawy podrzucał i chwytał w usta, zatkała mu tchawicę. Wkrótce potem Klaudiusz doszedł do wniosku, że żona go zdradza, a maleńka Klaudia jest córką nie jego, lecz pewnego wyzwoleńca. Przeprowadził więc rozwód i kazał położyć dziewczynkę - nagą, jak na świat przyszła! - przed drzwiami domu matki. O jej późniejszych losach historia milczy. Żona następna, Elia Petyna, miała podobno przykry charakter wnet więc doszło do rozwodu z jakichś błahych przyczyn. Pozostał wszakże owoc małżeństwa, córka Antonia. Jej życie ułożyło się tragicznie. Gdy miała kilkanaście lat, poślubiła senatora Gnejusza Pomejusza i rychło owdowiała. Pompejusz bowiem został stracony z wyroku właśnie Klaudiusza, wówczas już cesarza, podobno za udział w spisku. Drugiego męża Antonii, Lucjusza Sylanusa, zgładził Neron, który później sam chciał ją poślubić, a gdy jednak odmówiła - zapłaciła za to życiem.

Trzecią żoną Klaudiusza była jego kuzynka Waleria Mesalina. Oboje mieli wśród swych przodków Oktawię, siostrę cesarza Augusta. Klaudiuszowi była ona babką, Mesalinie prababką; należeli więc do dwóch różnych pokoleń. W 39 roku, gdy odbył się ślub, Klaudiusz liczył sobie 48 lat, ona zaś najwyżej 15. Różnica wieku była więc ogromna, nawet jak na starożytne obyczaje, kiedy dziewczęta z reguły wychodziły za mąż wcześnie i za panów znacznie starszych od siebie. Urodziła najpierw Oktawię, przyszłą żonę i ofiarę Nerona. W 41 roku, gdy Klaudiusz był już cesarzem, Mesalina powiła syna - Germanika. W 43 roku, kiedy zdobyto Brytanię, zmieniono jego imię na Britannicus, Brytanik. I on też w przyszłości musiał umrzeć z woli Nerona.

Krążyły legendy o Mesalinie, o jej temperamencie i nienasyconym głodzie seksualnym. Faktem jest, że miała całe zastępy jawnych kochanków z najwyższych sfer arystokracji. To może by jakoś przebolano, ale jej nie wystarczały orgie pałacowe. Cesarzowa wymykała się nocami z Palatynu i regularnie odwiedzała dom publiczny, gdzie rzetelnie pracowała pod imieniem Likiski. Podobno urządziła kiedyś zawody "na wytrzymałość" z najbardziej renomowaną koleżanką i zwyciężyła.
Te wyczyny obciążały tylko moralność - jeśli o takiej można w ogóle mówić - Mesaliny. Ważniejsze natomiast konsekwencje dla życia wielu osób, a nawet dla państwa, miały inne cechy jej charakteru: chciwość, okrucieństwo, bezwzględność, zwłaszcza w stosunku do kobiet. Już w 41 roku sprawiła, że wygnano bratanicę Klaudiusza, Julię, oraz młodego Senekę, który rzekomo z nią cudzołożył. Później, gdy wykryto spisek na namiestnika Dalmacji, otwarło się przed Mesaliną i sprzymierzonym z nią wyzwoleńcem Narcyzem wspaniałe pole do popisu. Wspólnymi siłami spowodowali zgubę mnóstwa wybitnych osobistości z jakichkolwiek względów im niewygodnych. Ale szczególnymi zbrodniami Mesaliny zaznaczył się 47 rok. Wtedy właśnie zginął Waleriusz Azjatyk, dwukrotny konsul, niemiły cesarzowej dlatego, że miał romans z Poppeą Sabiną, która uchodziła za najpiękniejszą kobietę ówczesnego Rzymu, a na domiar złego ośmieliła się uwodzić aktora Mnestera, podobającego się Mesalinie. Poza tym cesarzowa pożądała wspaniałych ogrodów Azjatyka. Został on przewieziony ze swej willi nad Zatoką Neapolitańską do Rzymu, gdzie cesarz osobiście prowadził przesłuchania. Skazano go, ale w dowód łaski pozwolono wybrać rodzaj śmierci. Waleriusz Azjatyk zachował się do końca po męsku. Odbył w swym pałacu gimnastykę, wykąpał się, poucztował, oglądnął stos pogrzebowy, na którym miano spalić jego zwłoki, a następnie polecił przesunąć go w inne miejsce, by ogień nie osmolił gałęzi drzew. Dopiero wtedy lekarz otworzył mu żyły. W tymże czasie ludzie Mesaliny zmusili do popełnienia samobójstwa Sabinę. Osierociła ona córkę już dorastającą, o imieniu i urodzie matki, przyszłą żonę Nerona. Podobno sam Klaudiusz nic nie wiedział o sprawie i śmierci Sabiny, co oczywiście nie usprawiedliwia go jako władcy. Ale któryż z rządzących zna naprawdę wszystkie nieprawości dziejące się w jego państwie?

Mesalina posunęła się wreszcie w swej bezczelności tak daleko, że jesienią 48 roku formalnie poślubiła młodego senatora Gajusza Syliusza. Był to już fakt polityczny, groźny także dla wyzwoleńców, Narcyz więc zdecydował się otworzyć oczy Klaudiuszowi, przebywającego wtedy w Ostii. W tym właśnie dniu Mesalina i jej goście święcili w Rzymie październikowe gody Bachusa i winobranie. Jeden z uczestników zabawy wspiął się na wysokie drzewo, a gdy wśród śmiechów pytano go z dołu, co stamtąd widzi, krzyczał: "Burza, burza nadciąga od Ostii!"

I nadciągała rzeczywiście. Cesarz stanął w koszarach pretorianów, gdzie natychmiast doprowadzono wszystkich kochanków wiarołomnej z Syliuszem na czele. Po krótkim przesłuchaniu dawali kolejno głowy pod topór. Sama Mesalina jeszcze próbowała dotrzeć do męża, ale Narcyz nie dopuścił ani jej, ani najstarszej westalki. wieczorem dnia następnego Klaudiusz zapytał, gdzie jest "nieszczęsna" (użył właśnie tego słowa - misera); niech się zjawi nazajutrz i przedstawi swą sprawę! Czy to dowód słabości cesarza? Niekoniecznie. Dotychczas rzecz miała charakter polityczny, istniały bowiem podejrzenia, że przygotowywano zamach stanu, aby osadzić na tronie "męża" Mesaliny, Syliusza. Skoro wszakże spisek wykryto i rozgromiono, pozostała tylko sprawa osobista i tu Klaudiusz mógł pozwolić sobie na wspaniałość wobec matki dwojga jego dzieci. Lecz Narcyz bał się tego śmiertelnie. Natychmiast więc wybiegł z komnaty i polecił oficerowi służbowemu, by wykonał wyrok na Mesalinie bezzwłocznie.

Ona zaś przebywała w swych rajskich ogrodach, które zdobyła przez śmierć Azjatyka. Płakała i rozpaczała, ale czepiała się też złudnej nadziei, a nawet chwilami wybuchała gniewem. Matka, Domicja Lepida, która nie widywała się z Mesaliną przez całe lata i potępiała tryb życia córki, obecnie towarzyszyła jej wiernie. Prosiła, by nie czekała na przybycie kata, bo minęło już wszystko, jedyne zaś co może uczynić, to godnie umrzeć. Nagle rozległo się mocne stukanie do zaryglowanej bramy. Nikt nie ośmielił się otworzyć, żołnierze więc wdarli się siłą. Oficer milcząc stanął przy kobietach, za to towarzyszący mu sługa Narcyza nie szczędził wyzwisk. Mesalina wzięła sztylet, ale ręka jej drżała, nie miała siły wbić sobie ostrza w pierś lub w szyję. Pomógł jej zniecierpliwiony oficer mocnym pchnięciem.

Klaudiusz pozornie zachował całkowitą obojętność na wieść o śmierci żony. Jak jednak odgadnąć, co czuł w głębi serca? I czy owa niby obojętność, którą tylu miało mu za złe, nie była jedyną reakcją godną mężczyzny i cesarza? Jakże bowiem inaczej miałby się zachować? Żałować wiarołomnej? Rozpaczać nad śmiercią wyuzdanej rozpustnicy? A może poniewierać jej pamięcią? Jednakże wciąż o niej myślał, wciąż ją przywoływał. I chyba właśnie tym, a nie jakimś dziwacznym roztargnieniem należy tłumaczyć zdumiewające pytanie, z jakim zwrócił się któregoś dnia do służby, kiedy podawano do stołu: "Czemu pani nie przychodzi?"

1 2 3 4