Spalił publicznie akta procesu matki i braci, aby nikt się nie obawiał, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności z racji złożonych wtedy zeznań. Przysiągł nawet, że dokumentów tych nie czytał. Nie przyjmował w ogóle donosów. Rozkazał odszukać i opublikować dzieła historyków opozycyjnych, palonych za Tyberiusza; oświadczył, że zależy mu na tym, aby potomność miała pełny obraz wydarzeń. Ponowił publikowanie rachunków państwowych, co praktykowano za Augusta, a przerwano za Tyberiusza. Wprowadził znaczne ulgi podatkowe. Wygnał ze stolicy osoby znane z ekscesów seksualnych, a ze stanu ekwitów, czyli bogatych przedsiębiorców, usunął ludzi skalanych różnymi występkami. Hojnie obdarował natomiast wyzwolenicę, która więziona za Tyberiusza nawet podczas tortur nie obciążyła zeznaniami swego patrona. Posłom miast greckich, zgłaszających gotowość wystawienia mu mnóstwa posągów, odpowiedział, że byłoby to zbyt kosztowne, wystarczą mu tylko cztery - co prawda w miejscach tak sławnych, jak na przykład Olimpia. Lud chwalił sobie świetność jego igrzysk, zwłaszcza tych w sierpniu 37 roku, kiedy otwarto świątynię Augusta na Palatynie. W październiku 37 roku młody cesarz ciężko zaniemógł. Przerażenie prawdziwe ogarnęło Rzym, Italię, prowincje. Ludzie tłumnie nocowali u stóp Palatynu, trwożnie nasłuchując wieści z pałacu. Niektórzy ślubowali, że gotowi są umrzeć, były umiłowany władca wyszedł z choroby. Zabijano tysiące zwierząt ofiarnych. I Kaligula wyzdrowiał - na zgubę Rzymu. Był już innym człowiekiem.

Najpierw wysłał swych oficerów do Tyberiusza Gemellusa. Rozkazali mu popełnić samobójstwo, albowiem - takie było uzasadnienie - wiązał pewne osobiste nadzieje ze śmiercią cesarza. Co zresztą chyba nie mijało się z prawdą. Kaligula zażądał następnie, aby wszyscy dokładnie wywiązali się ze ślubów, jakie składali podczas jego choroby, gdyż uchylanie się byłoby równoznaczne z krzywoprzysięstwem i obrazą bogów. Zmusił też do samobójstwa ojca swej pierwszej, już zmarłej żony. A pod koniec 37 roku będąc świadkiem ślubu Pizona i Orestylli, upodobał sobie pannę młodą i po prostu zabrał ją podczas ceremonii jak swoją żonę, potem zaś równie nagle odprawił.

Rok 38 rozpoczął się wspaniałymi igrzyskami, ale w jego połowie zmarła nagle ukochana siostra cesarza Druzylla. Ogłoszono ciężką żałobę publiczną. Sam Gajusz odczuł tę śmierć bardzo boleśnie; do tego stopnia, że nawet nie chciał wziąć udziału w pogrzebie. Druzyllę uznano oficjalnie za bóstwo, a senator, który oświadczył, że widział ją wstępującą do nieba, otrzymał 250 000 sesterców nagrody. Współcześni pisarze, nawet wrodzy Gajuszowi, nie wspominają nic o jego związkach miłosnych z Druzyllą, wiele natomiast mówią o tym autorzy późniejsi; chyba więc był to wymysł.

W kilka miesięcy po śmierci siostry cesarz poślubił piękną Lollię Paulinę, dotychczas żonę Memmiusza Regulusa, namiestnika Macedonii. W mniej więcej tymże czasie zmusił do popełnienia samobójstwa Makrona, któremu tyle zawdzięczał, i jego żonę Ennię, niegdyś swoją kochankę. Rozpoczęło to łańcuch procesów przeciw różnym znakomitym osobistościom. Oskarżano najczęściej o zły stosunek w przeszłości do Agrypiny Starszej, Nerona, Druzusa lub też o zbyt powściągliwy żal po śmierci Druzylli. Przy okazji wyszło na jaw, że akta procesów Agrypiny i jej synów wcale nie zostały zniszczone w początkach panowania Kaliguli; spalono wtedy tylko jakieś szpargały.

Od 39 roku coraz wyraźniej dawała znać o sobie zła sytuacja finansowa państwa, cesarz bowiem lekkomyślnie roztrwonił w ciągu kilkunastu miesięcy znaczne zasoby pieniężne pozostawione przez gospodarnego Tyberiusza. W jaki sposób znowu napełnić skarbiec, nie rezygnując z hulaszczego trybu życia? Najłatwiejszą drogę otwierały procesy i konfiskaty. Wyszukiwano więc przeróżne preteksty i kruczki prawne, aby zagarnąć niby to legalnie mienie bogaczy. W szczególności wznowiono tak osławione za Tyberiusza oskarżenia o obrazę majestatu. Sam cesarz zapowiedział to w programowej mowie przed senatem, ten zaś odwdzięczył się uchwałą ustanawiającą coroczne święto dla upamiętnienia faktu, że tak zbawienna dla państwa mowa została wygłoszona.

Właśnie w tym roku - nie, jak twierdzi Swetoniusz, bezpośrednio po śmierci Druzylli - Kaligula odbył podróż do Syrakuz na Sycylii. Zatrzymał się też nad Zatoką Neapolitańską, gdzie kazał skonstruować rodzaj mostu pontonowego między dwoma przylądkami. Przejeżdżał po nim konno i na rydwanie tam i z powrotem, a za nim dwór i pretorianie. Skąd taki pomysł? Może cesarz chciał zaćmić sławę mostu, po którym niegdyś król perski Kserkses spiął brzegi Hellespontu?

W połowie września Kaligula ruszył szybko nad Ren. Projektował wielką wyprawę przeciw Germanom. Najpierw jednak wykryto tam przygotowania do zamachu stanu; był to spisek rzeczywisty. Jego senatorscy przywódcy ponieśli śmierć, a pośrednio wmieszane w spisek siostry cesarza, Agrypinę Młodszą i Julię Liwillę, wygnano na wyspy. Władca wprawdzie tylko dotknął stopą germańskiego brzegu Renu, ale uznano to natychmiast za olśniewające zwycięstwo. Podczas gdy prawdziwe i uwieńczone sukcesami walki toczył tam namiestnik Galba (późniejszy cesarz), Kaligula zimował i zbytkował w Lugdunum, obecnym Lyonie. Rozstał się z Lollią Pauliną i poślubił Cezonię, kobietę wprawdzie nieszczególnej urody i obarczoną trojgiem dzieci z poprzedniego małżeństwa, lecz wywierającą na niego wielki wpływ z powodu swej pomysłowości w rozpuście; już w 30 dni po ślubie urodziła córeczkę, którą cesarz uznał za swoją.

Po powrocie do Rzymu Kaligula rozkazał ściąć swego gościa, króla Mauretanii, Ptolemeusza - był on wnukiem Kleopatry i Antoniusza, mieli więc obaj wspólnego przodka - a jego królestwo wcielił do imperium jako nową prowincję. Nabytek, można by rzec, prawie bezkrwawy.

Nowa fala procesów politycznych i konfiskat majątkowych dostarczała środków na wszelkie zachcianki władcy i zabawy dworu. Wreszcie wiosną 40 roku cesarz poprowadził legiony ku północnym wybrzeżom Galii, jakby przygotowując wyprawę do Brytanii. Była to jednak tylko demonstracja. Uznano ją jednak za wielkie zwycięstwo, ponieważ przypadkowo zjawił się w obozie książę brytyjski zbiegły z wyspy. Syt więc chwały Kaligula powrócił do Rzymu i odbył wjazd owacyjny. Przypomnijmy, że owacja uchodziła za rodzaj skromniejszego triumfu.

Obecność cesarza w stolicy wzmogła powszechny lęk i podejrzenia, terror zaś, jak to zwykle bywa, jeszcze podsycał nastroje opozycyjne, zwłaszcza w kręgach najbardziej zagrożonych, tj. senatorskich. Powstawały więc spiski, których wykrywanie stanowiło nową pożywkę dla politycznych represji. Wytworzyło się błędne koło, a raczej spirala zła, niejako odpowiednik potęgującego się obłędu władcy.
Wśród osób "na liście" znalazł się także sławny mówca Seneka. Uratował się tylko dzięki temu, że uznano go za suchotnika, który już niemal dogorywa - Kaligula więc ułaskawił człowieka skazanego przez samą naturę, a tymczasem Seneka przeżył rządy szaleńca, w odwecie zaś za dni lęku odmalował jego portret dyszący nienawiścią. Już ohydna bladość Gajuszowego oblicza - to słowa Seneki - zdradzała jego obłęd, podobnie jak przerażająca dzikość oczu głęboko osadzonych; a jakaż szpetota łysiejącej głowy, jak śmieszna chudość goleni wobec stóp potwornych!

1 2 3