Tymczasem, jak należało się spodziewać, z Rzymu donoszono o coraz to nowszych zaszczytach młodziutkich wnuków cesarza, Gajusza i Lucjusza. Ale w 2 r. p.n.e. nadeszła wiadomość, że matka ich, Julia, żona Tyberiusza, została skazana na wygnanie przez swego ojca, cesarza. Miała żyć niemal na bezludnej wyspie Pandaterii u wybrzeży Kampanii pod ścisłym nadzorem. Dlaczego August tak bezwzględnie ukarał swe jedyne dziecko? Podobno po wyjeździe Tyberiusza Julia pozwalała sobie na wszystko. Podobno też za sprawą tych orgii splotły się donosy o spisku politycznym, o przygotowywanym zamachu stanu. W każdym razie gniew władcy był tym sroższy, że Julia wystawiła na pośmiewisko właśnie te ideały obyczajowe, które głosił i propagował od lat. Gdy jedna z jej niewolnic popełniła samobójstwo z obawy przed dochodzeniami, August oświadczył publicznie, że pragnąłby, aby córka postąpiła tak samo. Nie pomagały prośby wielu osób - wśród nich samego Tyberiusza - ani rozruchy ludności. Julia musiała opuścić Rzym; towarzyszyła jej matka, Skrybonia. Dopiero po pięciu latach uzyskała zgodę na przeniesienie się do Region, miasteczka u południowego cypla Italii. Ale w samym testamencie cesarz zastrzegł, że prochów Julii nie wolno nigdy złożyć w rodzinnym grobowcu.

Po pięciu latach rodyjskich wczasów Tyberiusz postanowił powrócić do Rzymu, aby ułożyć - jak sam stwierdził - sprawy domowe. Lecz August odpisał, by nie troszczył się o tych, których tak ochoczo opuścił. A więc Tyberiusz stał się więźniem na wyspie! Powód niełaski? Wśród innych przede wszystkim ten, że Tyberiusz nie był już potrzebny cesarzowi, skoro dorastali wnukowie, Gajusz i Lucjusz. Podejrzewany o spiskowanie, jawnie pogardzany, żył w strachy, lękając się każdego słowa, unikając kontaktów z ludźmi. Całą nadzieję pokładał w matce, Liwii. Te lata niepewności i odosobnienia zaciążyły fatalnie na jego charakterze, stał się podejrzliwy i niechętny ludziom. Wtedy też zaczął darzyć szczególnym zaufaniem swego astrologa Trazyllusa, który stale przepowiadał, że odwołanie z Rodos przyjdzie. I przyszło - podobno w chwili, gdy Tyberiusz już zamyślał strącić astrologa jako oszusta z przepaścistej skały w morze.

W roku 2 n.e. Tyberiusz wreszcie mógł powrócić do Rzymu po siedmiu latach najpierw dobrowolnego, a potem przymusowego wygnania. Zawdzięczał to Gajuszowi Cezarowi, który był już tak pewny swej pozycji, że nie przeciwstawiał się ustawicznym prośbom Liwii u Augusta. Cesarz jednak zastrzegł, że Tyberiuszowi nie wolno brać udziału w życiu politycznym. Lecz zaledwie dwa lata później musiał sam go prosić, by zechciał przyjść mu z pomocą, jako wódz i współwładca. Doszło do tego z powodu podwójnej tragedii w cesarskiej rodzinie: w 2 r. n.e. zmarł Lucjusz Cezar podczas podróży morzem do Marsylii, a w 4 roku - Gajusz Cezar wskutek pozornie niegroźnej rany zadanej mu zdradziecko w Armenii. Tak więc spośród wszystkich osób, które August mógł powołać, pozostał tylko Tyberiusz.

26 czerwca 4 roku cesarz formalnie przyjął go do swego rodu. Oznaczało to nie tylko zmianę nazwiska na Tiberius Iulius Caesar, ale też równało się faktycznemu wyznaczeniu go na następcę. Jednocześnie August usynowił swego wnuka, jedynego jeszcze żyjącego, Agrypę Postumusa, Tyberiusz zaś adoptował bratanka, syna Druzusa - Germanika. W ten sposób cesarz zabezpieczył ciągłość władztwa w jednej rodzinie.

Była w tym jakaś nemezis dziejowa, był też przedziwny splot wydarzeń tragicznych, który od starożytności do dziś wywołuje pytania i podejrzenia. Czy to tylko przypadek sprawił, że wszyscy potomkowie Augusta zmarli kolejno i przedwcześnie? Czy nie kryła się za tym ponurym korowodem zgonów czyjaś uporczywa, podstępna, zbrodnicza działalność? Rodzi się przypuszczenie - wypowiadano je już w starożytności - że wszystko to sprawiła Liwia, aby zapewnić dziedzictwo swemu synowi. Są to oczywiście oskarżenia niesprawdzalne, skoro medycyny sądowej wówczas nie znano i skoro w żadnym przypadku nie przeprowadzano nawet zwykłego śledztwa. Najbardziej podejrzane wydawały się zgony Lucjusza i Gajusza Cezarów, ale właśnie jeśli o te zejścia chodzi, to znane nam okoliczności wskazują, że zbrodnia byłaby bardzo nieprawdopodobna.

Owszem, gdy sprawy już tak się potoczyły, że Tyberiusz mógł zostać dziedzicem, Liwia bardzo temu sprzyjała. Ale któraż matka postąpiłaby inaczej? Prawdą jest również, że w 7 roku n.e. przyczyniła się do odsunięcia ostatniego z wnuków Augusta, "albowiem tak starca opętała, że na jej prośbę Agrypę Postuma na Planazję wygnał, prostaka wprawdzie, i który się tylko z potężnej siły głupio pysznił, lecz żadnej zbrodni nie popełnił" (Tacyt w przekładzie A. Naruszewicza). Może też przyczyniła się do wygnania Julii Młodszej, wnuczki Augusta? Dziewczyna, wplątana jak poprzedni jej matka w skandale erotyczne i polityczne, została osadzona w roku 8 n.e. na wysepce u adriatyckich wybrzeży Italii. Ze sprawą Julii łączyła się zapewne życiowa katastrofa poety Owidiusza, który ściągnął na siebie niełaskę cesarza i musiał odtąd przebywać w miasteczku Tomis (u wybrzeży dzisiejszej Rumunii), płaczliwie narzekając na dzicz i mrozy.

Tymczasem Tyberiusz odnosił coraz większe sukcesy: najpierw stłumił groźne powstanie w Panonii, a potem umocnił granice Renu po klęsce Warusa w Lesie Teutoburskim w 9 roku. Poprowadził wówczas aż trzy kampanie w głąb Germanii. Przestrzegał żelaznej dyscypliny, a sam często obywał się bez namiotu - posiłki spożywał siedząc na ziemi, jak prosty szeregowiec. Cesarz pisał do niego w jednym z listów: "Bardzo chwale porządek Twej wyprawy letniej, mój Tyberiuszu, uważam, że wśród tylu trudności i przy takim upadku ducha żołnierzy nikt nie potrafiłby kierować sprawą lepiej, niż Ty to czynisz".

I dalej: "Niech bogowie mnie skarzą, jeśli deszcz trwogi mną nie wstrząsa, kiedy słyszę lub czytam, że osłabiły Cię ciągłe trudy. Oszczędzaj się, błagam! Jeśli się dowiemy, ja i Twoja matka, że zachorowałeś, gotowiśmy ducha wyzionąć. I w biedzie byłoby całe imperium ludu rzymskiego".

W sierpniu 14 roku n.e. Tyberiusz śpieszący do Dalmacji został wezwany listem matki do łoża cesarza umierającego w Noli. Jakiej treści była ich ostatnia rozmowa? I czy w ogóle się odbyła? Swetoniusz twierdzi, że tak, Tacyt natomiast powiada: "Nie wiadomo, czyli żywego zastał jeszcze Augusta, czyli bez duszy. Bo Liwia tęgimi wartami pałac i wszystkie drogi obsadziła, póki wszystko opatrzywszy, czego czas wymagał, razem nie ogłoszono i śmierci Augusta i następstwa Tyberiusza" (przekład A. Naruszewicza).

Podczas posiedzenia senatu w tymże miesiącu odczytano publicznie testament Augusta, przyniesiony przez westalki. Jego pierwsze słowa brzmiały: "Ponieważ okrutny los zabrał mi synów, Gajusza i Lucjusza, niechaj mym spadkobiercą w dwu trzecich będzie Tyberiusz Juliusz Cezar". Liwia otrzymała trzecią część spadku, została adoptowana do rodziny Juliuszów, nadano jej tytuł augusty.

1 2 3 4 5